piątek, 12 grudnia 2008

Wieczór

 

Tak więc pierwszy raz by
łem na tak uroczystym pogrzebie.
Po przejmującej mszy ża
łobnej, uformowa
ł sie kondukt ; czo
ło na Rynku, reszta na d
ługich schodach i na dziedzicu.
to by
ło nies
łychane, gdy się obejrza
łem w jakim momencie blisko 2 kilometrowej trasy na cmentarz ; by
łem gdzie w czole , końca nie widzialem.
Nie mog
łem oddzieli,c się, bylem zwyk
łym uczestnikiem , ża
łobnikiem.
Robienie ujęć nie by
ło moim celem, nie wchodzi
ło w rachubę.
Dwóch ról; uczestnika i obserwatora - nie da sie pogodzić.
Osobicie uważam, że wydarzy
ło sie cos szczególnego dzis w Chęcinach, i mia
łem zaszczyt, brać w tym udzia
ł.
Miasteczko stane
ło murem, za Zmar
łym, t
łszcza matką i ojcem.
..ach Blaise Pascal, jestem bardzo poruszony i.. zaskoczony !
Wszystko by
ło takie spontaniczne i..tak dobrze wypad
ło !
Zatarasowalismy ruch na Ma
łogoskiej na dobre pó
ł godziny, i choć nie widzia
łem Policji - kierowcy stali na poboczu, lub ostrozniutko jechali, troche tamtym chodnikiem; ale nic się nie wydarzylo.
Jedynie kierowca MPK, zmusi
ł nas do sciesnienia sie na jednym pasmie.
...
Dawno nie by
łem tak wyczerpany; muszę odpocząć.
Posted by Picasa

Brak komentarzy: