piątek, 23 października 2009

Przesłanie

Was nicht in die Masse dringt, ist unwirksam.


Karl Jaspers

Wiadomość o śmierci Macieja Rybińskiego wczoraj mnie zdominowała.

Pojawiały się coraz nowe okoliczności, dlaczego. Teraz; nie ma złudzeń; Co-Partner zaprowadził mnie do Salonu 24 - właśnie po to.

W trybie pośpiesznym poznawałem osobę Zmarłego. Czytałem dotąd parę felietonów w Fakcie; jasne, uczciwe teksty.

Lecz wczoraj dokonałem odkrycia istoty; już wieczorem; to był naprawdę Ktoś; umieściłem koło północy na mojej Liście.

Już w południe czułem, że tak będzie, ale bronię wpisów tam, bo to rodzi problemy.

Moja Lista,..

.."to sprawa osobista i poufna"..

..nie do blogowania, ale, ale..

..ach Blaise Pascal, trzeba czyjejś śmierci, aby poznać Przesłanie..

"..testament.."

..najbardziej osobiste..

.."..??.."

..bo z tych trzech zdarzeń naprawdę istotnych w życiu, właśnie Smierć,( ale nie w sensie prolixitas mortis, lecz po prostu exitus) jest najbardziej osobista.

To co wyrażone na końcu..

"jest najważniejsze.."

..nie da się zmienić - medytuję smutno, bo i ten piątek jest ponury, jak tamten; 16 pazdziernika.

Pod tą datą Maciej Rybiński zamieścił przesłanie na swoim blogu;

Obwiniony – zatopiony

16 października 2009 autor rp

Różne są, poczynając od Arystotelesa, a kończąc na Marksie, definicje polityki. Wszystkie mają jedną wadę – są teoretyczne. Zostały wymyślone nie na podstawie obserwacji polityki istniejącej realnie, dotyczą jakiegoś bytu idealnego, więc nie mają zastosowania praktycznego.

Mnie tymczasem pilna, codzienna obserwacja polityki – a w każdym razie tego, co w Polsce uchodzi za politykę – przywiodła do ukucia nowej definicji. Własnej, którą – mam nadzieję niepłonną – potomni będą kiedyś przywoływać jako definicję Rybińskiego. Młodzież będzie się tego uczyć w szkołach, jeśli edukacja dojdzie w drodze ciągłego reformowania do stanu, w którym oświata powszechna za cel mieć będzie przygotowywanie do życia w społeczeństwie. Nie żadnym abstrakcyjnym, tylko w społeczeństwie polskim.

Otóż moja definicja brzmi następująco: polityka to sztuka szukania i znajdowania winnych. To jedyna logiczna i absolutnie poprawna definicja, ponieważ wszystko w polityce – polskiej na pewno, a być może innych też – zaczyna się od wytypowania, określenia i ogłoszenia winnego. Reszta, łącznie ze zdobyciem i utrzymaniem władzy, to tylko konsekwencja zręcznego i przekonywającego ogół wyłonienia z ogromnej rzeszy kandydatów jednostki lub zbiorowości odpowiedzialnej za wszystko. Za wszystko zło.

W świetle tej definicji dyktatura polega na monopolizacji, zawłaszczeniu prawa do typowania winnych. Satrapia jest wtedy, gdy każdy, kto próbuje bronić wytypowanego przed zarzucaniem mu winy, sam automatycznie staje się winny. Natomiast w demokracji prawo do wybierania winnych przysługuje na zasadzie równości absolutnie każdemu. Wybory wygrywa ten, czyjego winni są też faworytami większości wyborców. Albo staną się nimi sztuką publicznej perswazji.

Popatrzcie na programy i praktyczną działalność wszystkich partii funkcjonujących w Sejmie. Zajmują się one mało lub wcale szukaniem odpowiedzi na niezadawane zresztą pytania, co zrobić, aby było lepiej (od tego mamy dziś Unię Europejską i jej dyrektywy), tylko mówią lub krzyczą, zależnie od temperamentu, kogo trzeba usunąć, by działo się nam czarownie.

Mamy teraz kolejny konkurs na winnych. Rozgrywka toczy się o to, czy naród uzna za winnych autorów poprawek do ustawy hazardowej i organizatorów przetargu na stocznie czy też Mariusza Kamińskiego z agentem Tomaszem i całym CBA, a właściwie braci Kaczyńskich i PiS. Tu nie ma miejsca na jakieś subtelności. Obwiniony – zatopiony, jak w grze w okręty. Taką grą będzie komisja śledcza. Wesołej zabawy, Polacy.

..

"Wesołej zabawy, Polacy.." - i ta definicja "polityki", której nie ma i sam fakt, że ten de facto najbardziej osobisty tekst zamieścił właśnie na blogu,..

"..i że w ogóle prowadził blog"

..bardzo mnie poruszyły; chciał po prostu, aby Jego przesłanie dotarło, ..

"..trwało.."

..i działało..

..i bardziej ufał blogowi, niż papierowi..- to oczywiste, tego by nie puścili w Fakcie, a nawet jakby, to i cóż?"- medytuję w ten ponury piątek - tydzień potem...

"ARS MORIENDI.."- jakbym słyszał Co-Partnera...

..oto co się naprawdę udało tutaj ; i to do perfekcji;ARS MORIENDI...

...."HOSPICJUM..".

..

Do zobaczenia, Przyjacielu.


Brak komentarzy: