poniedziałek, 21 czerwca 2010
Dzień Ikara(11)
.."do imentu.." - powtarzam ; trzy dni minęły, a czwarty mija;
..notuję spokojnie; jeśli gdzieś zmierzam, to wiem jedno na pewno;
..nie ma żadnych przypadków..
..wtedy siedziałem spokojnie; i wyjąłem kartkę z tezami wystąpienia
..(o naiwności..!)
..bo trzeba być dokładnie przygotowanym, co się chce powiedzieć, a nie ufać natchnieniu -"będziecie wiedzieli co powiedzieć..etc" - i jedyne czego się obawiałem;
..że zostanę przez sędziego sprowokowany, poza granice wypowiedzi..
..miałem pewną asekurację..Co-Partnera..
..to jednak co zaistniało było nieprzewidywalne; poza kontrolą..
..czy to jest do uwierzenia..?
..czy to możliwe..?
..i ja to wytrzymałem..? - podziwiam się naprawdę;
..jeśli to wytrzymałem, to już wszystko wytrzymam tutaj - powtarzam po raz któryś..
..
..wtedy w podróży zmierzałem do tamtej minuty; jednej-jedynej, która mogła..;
(..)
..ale wytrzymałem..i zrobiłem ujęcie..
..nie Sądowi (!), o nie..- Co-Partner nie pozwolił..
..ale zegarowi tak, jak najbardziej..- uśmiecham się;
.."mam tę minutę odnotowaną.."
.."dokładnie.."
..cool..(!)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz