niedziela, 26 grudnia 2010
Wigilia Bezdomnych Poetów
mijała (prawie)godzina Wigilii Bezdomnych Poetów
..siadłem na wygodnej kanapie
(najchętniej bym się położył)
z boku, z lewej tuż obok Wigilia;
..tutaj czułem się jak w porcie
..jak bym powędrował - nikt by nie zauważył
.."po angielsku.."
..ale, ale - było jeszcze coś bardzo ważnego;
.. przed rozpoczęciem
..(..)
..ku wielkiemu zaskoczeniu wręczył mi
..opieczętowany karteluszek na paczkę
..świąteczną (!)
..była to wielka niespodzianka granicząca z cudem(!)
..jednocześnie największy dylemat ; co zrobić?
..rozważałem (także tu..) na wszystkie strony;
..żadne wyjście nie było dobre..każde było złe (!)
.."..nie wolno uciekać.." poczułem (wtedy) wyraznie
..Co-Partnera;
..w ciągu minuty - dwóch.. byłem oki
..ale bazowałem na kanapie; jak ..
..w Jaskini Platona
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz