czwartek, 11 lutego 2010
Anomia niedzielna(7.26)
..i znów nostalgia stamtąd; aż stanąłem ..
..patrzę uważnie.
..jakby nie było; droga odśnieżona, a przecież to peryferie..- tego nie było; zawsze tutaj wąskie koleiny w śniegu..
..
..najgorzej było w lutym 1979; śniegu było dosłownie po pas, chodzić na skróty przez pola - nie było możliwe..
..autobusy MPK zapchane, a tutaj wąziutkie tunele..
..wtedy właśnie, w lutym 1979 ważyły się moje drogi, ale o tym nie wiedziałem.
..chciałem tylko jednego; ukrycia.
..
Teraz widzę; tam zaczęła się naprawdę anomia niedzielna dla mnie..
Wcześniej na niedziele, nie zwracałem po prostu uwagi; dzień wolny po prostu.
Inny.
..
..a jednak nie udało się ukryć; to najgorsza taktyka; w lutym 1980 wędrowałem tędy, i czułem się ważny i potrzebny;
pchałem wózek dziecinny.
..dziecinność&naiwność..
..
Pewnie nic mnie nie tłumaczy, i nie zasługuję na zrozumienie.
Wcale.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz