niedziela, 12 lipca 2009
Cień dnia
..co robić..?
..
..pójść na Stadion, do lasu,albo na Brusznię, też do lasu, albo na Białogon, albo na Słowik wędrować?
..
Wróciłem już wieczorem mocno skołowany z takiej wędrówki, prawie na Białogon; spore zmiany i na tej trasie po pięciu latach zaledwie!
Trochę nowych domów, ale co ważniejsze; te które były i wtedy, teraz są zadbane i całkiem inne.
"Tubylcy podpatrzyli, jak się to robi.." -" i" każdą sadybę chcą mieć jak bungalow" - ..ale doszedłem tylko do polowy trasy na Białogon z Osiedla.
Dzień już odchodził i słońca nie było widać, łapaliśmy łapczywie z Canonem te ujęcia - najlepsze; graniczne.
..
Małą chatynkę przekształcili w całkiem ciekawy lokal i sklep zarazem..z mini-ogródkiem!, aż wstąpiłem i. kupiłem bułkę z jagodami, a nawet siebie zaskoczyłem; poprosiłem o dwa bilety MPK, jakbym nie miał już sil.
..o dziwo bilety MPK były, także ulgowe, a nawet oferowano obiad!, ok.21.! - "czy to nie przesada..?" - ale głośno podziękowałem i chwilę siedliśmy w "ogródku.." i zaraz wracaliśmy spokojnie z Canonem.
..
Wtedy właśnie, wczoraj wędrując w szpalerze krzaków , udało się wreszcie; uchwyciliśmy z Canonem w sposób niewątpliwy
CIEń dnia !
Zatem byłem poruszony i gdy dotarłem na Osiedle, wszystko widziałem inaczej.
Większe bloki zrobiły się mniejsze, a mniejsze wprost zabawne i ta zieleń; tuz kolo BLOKU bylem jak się okazało, ale pomyliłem go z innym, i szedłem ścieżką do połowy łączki..
Patrzałem na blok przede mną; "nawet on wyładniał..i widzę cały..zgrabny.." - a był to blok naprzeciw, mniejszy o jedną klatkę jak się okazało w tej chwili.
Stałem na łączce speszony, odwróciłem się do BLOKU, umiejscowiłem i posmutniałem.
Na drzwiach sąsiedniej klatki, bielała nieomylnie klepsydra.
.."czyja..?"
Patrzałem z niedowierzaniem; Stanisław P..(67) zmarł 8.lipca, pogrzeb w poniedziałek 13.lipca, nabożeństwo żałobne tutaj w Kościele na Osiedlu,pochówek na cmentarzu w Masłowie.
..
Często widywałem Stanisława P..,wędrował na rowerze, jak się domyślałem na grób żony, która nie tak dawno zmarła - teraz wiem, że ten grób jest aż w Masłowie.
Pozdrawialiśmy się "od zawsze..", ale nie rozmawialiśmy nigdy; do wczoraj nie znałem nawet imienia.. a rozmowa? Może chwilę 31. temu na samym początku; naprawił awarię w kontakcie, co umożliwiło podłączenie żyrandola etc. Był życzliwy i lubiany; świetny elektryk; ubolewał, że mamy aluminiowe przewody ; "wszystko do wymiany".
..
Zatem nie ma przypadków; jakby nie ta wędrówka, nie dowiedziałbym się w porę,to oczywiste; bo nawet wcześniej przechodziłem
obok i nie zauważyłem.
"Przewody jednak przetrwały, a.." - jakbym usłyszał uwagę, - ach Blaise Pascal, jakie to marne wszystko i zarazem niezwykłe, wręcz boskie..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz