wtorek, 7 lipca 2009

Niewidzialna ścieżka (8)

 
.. a teraz, trochę lepiej.
.. lecz tutaj, nie udało się zwabić kotka na kolację.
"Osobiście" -chodziło więc ," aby kotek widział, jak sypię te pastylki - bo skąd będzie wiedział, że jestem tak ważny?".
Tak naprawdę było ze mną, ale nie wszyscy są tacy na szczęście..
" interesowni.."
Ja bym powiedział "celowi..".
..
Nieraz się nad tym zastanawiałem, co tak nakręca PT misjonarzy, kapłanów, ale tez wszelkich ideowców, aby przekonywać innych do racji, które uznają za naczelne ..?
..a jak było z Ks.Zygmuntem K. w tej historii ze mną..?
Przecież mnie nie znał, a jakby chciał do czegoś przekonać, jakby wiedział o mnie skądś, jak trudnym jestem sceptykiem; " faktycznie, jakby to wiedział..".
Z drugiej strony, może już czul śmierć bliską, i podjął ostatnią misję?
..
..lecz dlaczego wobec mnie..?
..i dlaczego dałem się wciągnąć w tę historię..?
..
Otóż, Blaise Pascal, teraz, teraz po dziesięciu latach - gdy patrzę na notatki i widzę to"coś", jak wędruję do klasztoru na górę, jak wracam przez las na skróty, a w zimie nawet z sankami! - , to właśnie ośmielam się sądzić, że skoro nie ma przypadków, to Ksiądz Zygmunt miał wobec mnie misję, a ja też..skoro jej się oddałem.
Posted by Picasa

Brak komentarzy: