piątek, 20 marca 2009
Faktycznie, Kraków (153)
Mimo to, nasze spotkanie na Rynku nastąpiło i trwało.
..
Teraz w realu, minęły trzy tygodnie i trzy dni; trudno pamiętać odczucia Tamtego-ja dokladnie.
Zauroczenie? Fascynacja? Hipnoza?
Czemu nie zrobiłem tych kilku kroków do Palacu, do rozmowy z Hrabią, do salonu z niezwykłymi książkami?
..
Jedno jest pewne; działo się coś, czego nie rozumiałem.Działałem jak w transie.
To znaczy; kręciłem się wokół, kilka kroków, a jedyne o czym pamiętałem, to lekcja Małego Fotografa z Plantów; perspektywa.
Ujęcia robiłem z wolnej ręki, jakby mimochodem. Nie wiedziałem co się ujmuje,ani jak.Ponieważ nie spuszczałem oka z Gołębicy, jakbym spodziewał się, że w każdej chwili, nastąpić może cos niezwykłego, co Tubylcy nazywają cudem.
Teraz jest pytanie ex post; czy Gołębica wiedziała..?
Teraz jest też odpowiedż; tak, ONA wiedziała.
Teraz to nie ulega dla mnie wątpliwości; ONA wiedziala, że z opuszczonej swobodnie ręki robię ujęcia.
Teraz sądzę, że wiedziała o wiele więcej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz