środa, 25 marca 2009
Faktycznie, Kraków (170)
Siedziałem w pięknym i wielkim salonie, przy oknie z lewej strony. Przelądałem książki; łatwo zebrać, ale które wybrać?
Limit potrójny; ile bym udźwigał?, a ile przeczytał..?..a ile można..?
Tutaj trzeba ważyć, i decydować, a i z niektórymi walczyć; to najtrudniejsze; przebierać i wybierać.
Było mi też smutno, że nie rozmawiałem z Panem Hrabią, choć kilka minut jak zwykle.
Co się mogło stać?
Może zajęty?
.." a może chory?"
.."albo gdzie pojechał..; nie umawialiśmy się przecież, ale, ale - czy umawialiśmy się kiedy?" .
Tyle razy to funkcjonowało, a dziś nie.
Patrzałem na Rynek, jaki inny widok, "jeszcze piękniejszy?" - może i nie, ale inny.Fakt.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz