środa, 25 marca 2009
Faktycznie, Kraków (171)
Zbliżała się 14. znów hejnał, ale na Rynku było dziwnie mało ludzi.
Gdy odrywam się od kartkowania, lubię tak patrzeć; każdy jest w swojej akcji. Patrząc stąd jestem faktycznie obserwatorem.
"Obserwacja uczestnicząca.." - wydaje się niemożliwa, ale stąd z okna; mógłbym godzinami wypatrywać i trochę ujmować.
Jest sporo pytań, jak się zastanowić, nad tym wielkim salonem Krakowa.
..
Kiedyś, kiedyś wszystko było oczywiste; Rynek, to Rynek.
Teraz miałbym sporo wątpliwości, dlaczego mnie tu tak zawsze ciągnęło , a i wielu Krakusów tez, choć podobno są tacy, którzy latami unikają!
Zatem przyjezdni chcą zobaczyć, i być, a może i co kupić, tutejsi może to samo, albo tylko się pokazać.
".albo tylko pójść gdzies..na skróty.."
..
Czy jest ten salon demokratyczny?
Czy może być..coś takiego?
Kiedyś Pan Hrabia nawet postulował;" wprowadzić opłaty wstępu, jak do muzeum, albo na Wawel".
"..a stali mieszkańcy..?" - spytałem nieśmiało.
"Przepustki?"
"To niezła myśl.." - dodał Pan Hrabia wtedy; "wprowadzić przepustki".
"Straż na każdym przejściu.."
"To konieczne; byłoby bezpieczniej".
..
Wtedy to wydało się fantazją. Trwały akurat poważne roboty na Rynku i teraz widać jak udane - " ale ile to kosztowało"? - pytał niedawno Pan Hrabia; " nie ma nic za darmo" - dodał.
..
Bilety, przepustki, straże, kto wie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz