Dokładnie tydzień jak wysiadłem na lśniący peron w Krakowie..a sympatyczny młody konduktor wyniósł rower dziewczynie; całkiem ciekawa historia się zaczęła; widziałem jak wcześniej rozmawiali, tam w wagonie dla rowerów..
.."..a swoja drogą, czy to nie przesada, ciągać wagon dla rowerów w zimie..?" - Ktoś mi podpowiedział, ale teraz w realu, jak analizuje sytuację; odpowiadam; wszystko ma sens, jak najbardziej; nie ma przypadków; nawet jak ten rower był tylko jeden, to nie byle jaki, ani dziewczyna nie byle..ani konduktor..- i bardzo dobrze.
..
Zatem o co chodzi w tym blogowaniu, co to, i po co ?
Ustalmyż to wreszcie.
Kiedyś.
..
Któryś - ja się bawi, a Któryś- frasuje - i tak już jest, lecz przy okazji, teraz ustalę pewne fakty.
Dlaczego te ujęcia z Krakowa, sprzed tygodnia, są dla mnie istotne?
Potwierdzają tezę,że nie ma przypadków; wszystkie wynikły z jednej minuty spóżninienia na stacyjce - to raz, a po drugie i trzecie; cały czas byłem prowadzony, albo pod ręke, albo za rekę; tędy!-tędy! - Ktoś ciągnął, albo poganiał.Przy czym czas nabrał nowej własności; jakby stawał, jakby kręcił sie w kółko - ponieważ nie jest możliwe robienie bez przerwy ujęć!- i tak wcale nie było; zwiedzałem,podziwiałem,nawet rozmawiałem - a nawet czytałem i to sporo!
..i byłem w Kościółku na Rynku z pół godziny najmniej i u Dominikanów też.
..
..A ponieważ tych ujęć jest sporo, może 200 ?, może więcej - teraz w realu spokojnie patrząc,a nie w jakimś transie - uchwyciłem Kogoś blisko - jak On mnie wtedy; prawie wiem, jak wygląda ta postać; bez mistyki, kilka razy widziałem kątem, ale jednak - i cień uchwyciłem i Canonem ; trzy razy, a Nikiem, którego tak unikałem, co najmniej raz ! - Dobre i to;
Poza tym i przed tym wszystkim; trasa, punkty istotne..
Zatem oczywiste; działaliśmy wspólnie, ale czy w porozumieniu?
..otóż Blaise Pascal, całkowita racja; nikt z nas , nigdy! - nie jest sam, nawet jakby chciał.
"..Pewnie można się upić, albo znieprawić.."- to też fakt; przypadek szczególny, jak sadzę, osobiście i tego doświadczyłem, fakt.
..
Z pewnością to jak jazda na rowerze; teoretycznie niemożliwa, a przecież się odbywa.
..
Tydzień póżniej postanawiam uroczyście; ujęciom z Krakowa, z tamtej podróży - nie dam spokoju !
"..ale jak wtedy.".
Potrafiłem zastopować.
..
W recepcji pałacu upewniłem sie co do godziny; Komandirskij nie kłamał; zostawiłem książki w skrytce i zmieniłem kartę..i poszedłem do ..Kościółka w Rynku.
To była właśnie decyzja; przecież nie moja.
.. a poza tym, czy ja świadczę usługi.?
..ależ nie, ależ nikomu, ależ wcale.
..
Teraz w realu nowe wyzwania; wędrówki do ZUS i biblioteki w drugi koniec, a jutro znów do Gazowni..etc.
Jazda na rowerze.
Spoko.
wtorek, 3 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz