czwartek, 4 lutego 2010
Już luty(4)
Dzień minął od powrotu z Krakowa.
Teraz przejrzałem spokojnie ujęcia, notatki i wrażenia.
"Miałem wiele szczęścia" - jakbym słyszał obok..
Faktycznie była to jedna z trudniejszych podróży do Krakowa.
..choć pociągiem pośpiesznym..
..
..już od początku nie było dobrze; pociąg TLK(Tanie Linie Kolejowe) wagony miał brudne i zniszczone, wręcz zdezelowane.
W niektórych przedziałach w ogóle nie było ogrzewania.
Ludzie wędrowali w poszukiwaniu cieplejszych przedziałów; ja też.
Za mną przywędrowała jakaś pani i jeszcze ktoś..było nas pięcioro;jakiś student przeglądał notatki i rysował wykresy, a gdy zmarzł biegał po korytarzu..
..pani drzemała, a znajomy z widzenia pan A.. otulił się kurtką w kąciku..jechał chyba na rozprawę apelacyjną; znam go z korytarzy WSA w Kielcach, teraz pewnie sądzi się cywilnie o przetrwanie..w Krakowie, zatem apelacja..
..moje szczęście polega więc na tym, że w ogóle dojechaliśmy; z Kielc pociąg miał tylko trzy wagony; drugą część oddzielili do Katowic.
..nawet rozmawialiśmy; dlaczego tak brudno i zimno i skąd "TLK" - jeśli bilety w normalnej cenie?
..choć konduktorzy ubrani elegancko, to pociąg jak wycofany z kasacji; trzeszczało i jęczało i szarpało, jak tak pędziliśmy ..był to trzeci,ostatni wagon w tym składzie; a na końcu drzwi były otwarte, lecz nawet nie próbowałem zamykać, taka była zamieć tam..
.." w samolocie , to byłoby niemożliwe.." - jakbym słyszał pana z poprzedniego przedziału; jechał z Lublina i za trzysta km. zapłacił połowę ceny biletu lotniczego do Londynu..dziwił się i narzekał; ja tam niczemu się nie dziwię,ale jeszcze raz potwierdzam; w tej podróży miałem sporo szczęścia, nie tylko w pociągach..teraz to oczywiste.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz