czwartek, 8 kwietnia 2010

Memento(19.8)

..wciąż wracał jacy sympatyczni byli Ami z Hollywood..
..niektórzy nawet chwalili się znajomością..polskiego..
..i to żadnych tam dowcipów..ale języka..
..a nawet okazało się, że któryś walczył pod Monte Casino..
..ale..ale..
..jemu akurat w pokoju przypadł  jakiś wyjątkowy mruk;
..tylko leżał na kozetce i medytował odwrócony do ściany..
..naprawdę współczuliśmy - ..
..bo ja to próbuje do kogoś najwyżej trzy dni; a jak nie - to nie - nawijał Pan Aktor..
..tak, tak; sala rozumiała..
..teraz już mogę powiedzieć dokładniej - nikt nas nie będzie ciągał..
..tu wymienił rolę i nazwisko wspólokatora(ale zapomniałem)..
..i..i..Pan Aktor zawiesza opowiadanie; rozglądam się niepewnie;
..cisza, że słychać wentylatory w reflektorach na górze..
..pewnego popołudnia - siedzę sobie pod oknem, patrzę..
..znów pauza aktorska -
..ciągnie do naszego wozu cała ekipa; reżyserzy, asystenci, inspicjenci..
..jakiś szef od czegoś; wchodzą; Pana Aktora grzecznie przeprosili..
..i z tamtym porozmawiali; gość stracił rolę i znikł..
..a następca był całkiem do rzeczy..
..i teraz nie jestem pewien, czy to nie on walczył pod Monte Casino..
..skąd znał język nasz ojczysty..
..sala odetchnęła; sprawiedliwość nastąpiła..

Brak komentarzy: