wtorek, 26 lipca 2011

Szaruś






Nazajutrz; niedziela, 17 sierpnia.
Odwiedzam Szarusia - lecz śpi - jakby nic.
Znowu; kolejne ujęcia na karcie dotyczą wyłącznie Szarusia.
Jakbym był zaczarowany; wyłącznie do dyspozycji małego kotka z Krakowa (!)
..
Inna sprawa; bardzo serio zdjęć cyfrówką (wtedy) nie traktowałem.
To co widziałem na małym ekraniku - nie było porywające.
Wieczorem już siedziałem w pociągu.
Pierwsza podróż "tak sobie" - po trzynastu latach(!)
Naprawdę wolny.
..
Mając dostęp do kompa z Siecią i łącza - nie potrafiłem przenieść ujęć (!)
Niedziela mijała na przygotowaniach do podróży.
..
Podczas którychś odwiedzin, kotka nie mogłem odnalezć..balkon był otwarty..
Chodziłem wokół bloku i wypatrywałem.
Jak wróciłem, kotek był widoczny..
Mimo upału pozamykałem okna etc.;mam cię kotku pod kontrolą.
Mogłem jechać spokojnie.
..
"Wielkie dzięki kotku.." - powtarzałem cicho.
Fakt.

Brak komentarzy: