niedziela, 27 stycznia 2008

Całe szczęście

..że to nieparzysta niedziela: Jagienka więc czynna. Mam więc szansę
na trzeci kolejny posiłek tam. Stare Koty dobrze wiedzą,że tę grypę
nie da się inaczej pokonać. Ciągle jestem osłabiony i zmuszam się do
ruchu. Jutro zaczniemy tydzień od skargi na "anglistę",ale to ledwie
jeden element. Kierujemy do Kuratorium spokojnie,do rzecznika praw
dziecka,też bym zalecał. Jasne,że nie mam złudzeń,ale będę namawiał
Nachbarin do kategorycznej obrony dziecka- póki nie jest za późno!
Nawet jakby miał przerwać ten koszmar,to lepiej tak,niż inaczej!
Lepiej zabrać dziecko ze Szkoły Janczarów , niż opłakiwać. Wygląda na
to,że tam wydali na niego wyrok,a w Kielcach tak to funkcjonuje,że nie
spoczną. Póki nie zadepczą. To zresztą odnosi się nie tylko do dzieci.
Czy nie zbliża się w lutym druga rocznica tragicznej śmierci pani
Małgosi M.? Wieloletniej inspektor wydziału edukacji Magistratu-
sekcja przedszkoli. Znałem osobiście od lat ,jako uczciwą i broniącą
dzieci! Tak się zawzieli i osaczyli,jakoby..o "prezenty"- zaplombowali
biurko,kilka dni kazali siedzieć w innym pokoju,. NIE wytrzymała,a
bronić nie miał kto. Wszystko pod nadzorem osobistym Andrzeja
S.wiceprezydenta od tych spraw,dla mnie od lat najbardziej
złowieszczej postaci w Kielcach. Dwie obserwacje wtedy,bo to była
sasiadka:na pogrzebie rozpacz i jedna wielka skarga na nieludzkość
"tych katów z Magistratu". A druga,no i co z tego wyszło? Wtedy w
lutym,aż wyrabiałem dowód tam na Szymanowskiego i kilka rozmów w tej
sprawie miałem,ale co dalej? Dlaczego ofiary znikają ,tak cicho-a ci
co zostają,trochę jękną,a potem rozglądają się speszeni i zawstydzeni.
Czy w ogóle coś się stało? Kielce,"nasze Kielce,sympatyczne
wielce.."śpiewają harcerze przy ognisku,a łysawi druhowie z
brzuszkami,zacierają łapy do następnej kolejki.

Brak komentarzy: