Miałem kolejną wędrówkę z Jagienki. To co przeoczyłem wczoraj:wydruk
pisma na Leśnej,załatwiłem dziś specjalnie. Niestety,tylko z dyskietki
z płyty się nie udało otworzyć ani jednego folderu z Chefduzen.de -
dla mnie te kaprysy techniki są niepojęte. Wszędzie jednak zostawiam
swój ślad. Mam już drugiego eksperta w tej dziedzinie: N. pracuje
tam, jak sądzę w jakimś nasłuchu! To co Z.twierdził co do komórek,
N.rozszerza na kompy,które podobno są podatne na nadzór jak dzieci w
przedszkolu. Więc jak się jest w cafe,albo próbuje wydruku z
nośnika,albo ksero , albo foto z komórki- wszędzie zostawia się
ścieżkę w tych kompach. "..i bardzo dobrze"-mówię głośno do N.-ale w
duchu jestem speszony jak dziś,czy musiałem dawać tą płytę? Czy tak
szybko..550 MG? Tylko "końcówki",a reszta jest w Sieci,powiedziałby N.
Mam słaby nastrój i nie mam tajemnic,ani prywatności. Jeśli chodzi o
to wręcz bym głosił,co we mnie. Po tej wędrówce dziś znowu złapałem
ten porażający nastrój kompletnego zniechęcenia,jakiejś totalnej
niezgody. Ludzie kroczą jak we śnie,nawet jeżdżą nie tak dziko.
Żadnych śmiechów,żartów- bardzo źle. Szykuje się coś złego - ale w
Kielcach? Tutaj zawsze była nędza, a przecież ją znosili wytrwale.
Możliwe,że i tu przekroczono jakąś granicę,jakieś dno. Oj
niedobrze,niedobrze LUSTERIANIE,żarty się skończyły..
środa, 30 stycznia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz