poniedziałek, 28 stycznia 2008

Re: Styl w skokach, styl w życiu, styl w pisaniu

Mam już na dyskietce tę niezłożoną przeze mnie!! skargę na anglistę.
Teraz podłączymy,tą nagonkę jaką zorganizowali,gdy Fili był chory.
Wystarczyło kilka dni-mechanizm jest prosty."Dyrektor" wydaje komendę
i momentalnie kompletuje się sfora:wpisują uwagi na ofiarę,co ktoś
pamięta np.stłukł bombkę na choince bo się po coś tam schylił? Co z
tego,że przeprosił i doniósł dwie fajne i większe. Z tego podobno jest
elaborat,a podobno anglista,jeszcze swojej uwagi nie doniósł.
Zobaczymy,musi odpisać Nachbarin. Zatem wracając do stylu:jak się
pisze techniką SMS na słabej,bo nie do tego komórce,to styl musi być
powściągliwy(?). Cierpliwy! Tak,pokorny. To dobrze,poradzimy sobie z
tą techniką coraz lepiej. Najważniejsze,że nie muszę siedzieć przy
stole,nie ściskam pióra,nie mam wątpliwości wreszcie, po co to robię.
Tylko dla siebie i mojej sprawy otóż. Fakt. Żadna tam szuflada,czy
walizka. Zapis czysty,jakby w powietrzu. To by się podobało , prawie
każdemu, z tych naprawdę Wielkich,którzy nie mogli się przemóc do
pisania. A co byłoby z wielkimi prorokami? Jakież teksty,by powstały
Panie, w natchnieniu! Nawet na komórce,nawet online:tego jestem
pewien, Blaise Pascal - absolutnie!

2008/1/28, Pascal Alter <pascal.alter@gmail.com>:
> Jakbym odkrył Amerykę,ale notuję. Styl jest nie tylko wykończeniem,ani
> tylko wynikiem. Styl jest początkiem,istotą i końcem. Zatem styl to
> bardzo ważne ,takie trudne i decydujące. Jakby do Małysza,to sprawa
> oczywista i punktowana. Jakby do języka wcale nie jest proste.
> Najtrudniej dopasować styl do treści. Tak sobie medytuję nad lekturą
> "Strachu" Jana T. Grossa-kupiła w sobotę Nachbarin rzekomo dla mnie.
> Wprawdzie wybierałem się na spotkanie z Autorem w miniony poniedziałek
> w DŚT, ale przez grypę nie mogłem. Teraz mam problem,czytać? Nie
> czytać? Jak czytać? To wyprawa w mroki,pamiętam co matka o tym
> mówiła,a rok,dwa lata później szliśmy tamtędy zresztą nie raz. Te
> obrazy i zdania się nakładały,ale potem unikałem tej uliczki,a sama
> nazwa "Silnica"- źle się kojarzyły. To określenie,że "Kielce to
> straszne miasto"pochodzi przecież od matki,od kilku lat wróciło do
> mnie. Teraz,czy jest inaczej? Mniej strasznie? Inne ofiary, inne
> metody- ale skutki jeszcze gorsze. Zaszczucie słabszych,zadeptanie
> odrzuconych. Tłum się zwołuje prosto,jak na komendę! Wystarczy samo
> wskazanie ofiary. Przerabiam to dokładnie w pierwszej osobie:na sobie.
> Ale widzę ten sam mechanizm wobec ponad 80.przypadków znanych
> osobiście. Teraz casus Fili, najuważniej,tego mogę być pewien,że
> zbadam najuważniej. Jak powiedział jakiś Lusterianin:"do spodu". Ja
> wezmę "od spodu" i "do spodu". Natomiast książki Grossa,..obawiam
> się,że obudzi tamte lata ,które na tych strasznych uliczkach
> obserwowałem-jako 5-6 latek wędrowałem wszędzie,fakt. Byłem już w
> ruchu jak miałem 4.lata,czyli w 1947 sam chciałem jechać,ale złapali
> kolejarze-też fakt. Matka nie miała lekko,czasem mdlała jak się
> odnajdywałem- to też pamiętam. Muszę teraz do tego wracać? W jakim
> stylu? Czy to prawda,że tamte lata będą wracały,ale po co? W jakim
> stylu ? Załóżmy,że materiał ma wpływ na styl umiarkowany. Zatem
> technika zapisu,będzie decydować. Na przykład zapisywanie zeszytów,jak
> matka-to nie dla mnie,absolutnie nie dla mnie. Tak naprawdę to jestem
> dysgrafikiem i w istoci "pisania"nie cierpie.
>

Brak komentarzy: