środa, 23 stycznia 2008

Re: Czy jestem quasi, czy konieczny?

2008/1/23, Pascal Alter <pascal.alter@gmail.com>:
> Nad ranem,jakieś 12.godzin temu obudziłem się cały spocony. Pierwsza
> myśl:przesilenie. Ale Stare Koty wiedzą,że to najzjadliwsze stadium
> grypy. Pozornie cofa się,samopoczucie rośnie. Tak naprawdę zbiera sily
> do ataku na słabe punkty. Dlatego dziś odpuściłem aktywność,oszczędzam
> energię i czekam co dalej. Tak jutro też. Muszę jeszcze zanotować do
> wczorajszego zapisu. Jak św.Wincenty żegnał się z Braćmi "usiadł
> resztką sił i błogosławił ich krucyfiksem,który dawał im do ucałowania
> jak też swoją rękę,choć nigdy przedtem,to się nie zdarzało. Koniec
> cytatu,bliższego niż tamten. Po prostu zabrakło mi znaków,a zaraz po
> wysłaniu tamtego Gmaila straciłem łączność z Siecią przez komórkę i
> nie mogłem dopisać. Mam ten problem z sobą od dawna,zwlaszcza na
> takich uroczystościach jak wczorajsza,że mimo szczerych chęci,nie
> potrafię w pełni uczestniczyć,bardziej obserwuję i słucham jak
> wykładu,stąd nie przeżywam jak trzeba. Nawet ten ewenement z relikwią
> Św. Wincentego nie był udany. Bo choć Ksiądz Rektor przecierał
> relikwiarz po każdym chusteczką,miałem wątpliwości czy to skuteczne.
> Gdy przyszła na mnie kolej,tak jakoś wyszło,że uderzyłem nosem i
> cmoknąłem jakby umownie. Prawdę mówiąc nie jest łatwo pocalować płaski
> przedmiot zwłaszcza pierwszy raz w życiu. W takim razie,dlaczego..?
> Była godzinę temu,audycja w PR I , dlaczego księża ,zakonnicy ,
> siostry - uciekają z Kościoła. Wymieniano,że formacja deformuje,że
> tracą wiarę w misję pośrednictwa,że nieuzasadniony celibat,etc. Ale
> takie obrzędy wokół figury pięknej i ucałowanie relikwi(jakiej?)
> przecieź nie dodają otuchy ! Jeszcze w zimnym kościele i wobec garstki
> wiernych. Poza tym sądzę,że ONI są znużeni. Po iluś latach,po iluś
> setkach,tysiącach mszy,wysłuchaniu tych samych grzechów,zaleceniu tej
> samej pokuty. Nikt normalny by tego nie wytrzymał. Dlatego po iluś
> latach "powołania"- mówią do ludzi dorosłych,jak do dzieci- więc czy
> są normalni,czy też już "księżycowi"? Może stąd wywodzi się nazwa tego
> "powołania-zawodu"- a nie od książek? Wydaje się,że poważne zmiany
> nadchodzą.
>

Brak komentarzy: